Witam, od października mam problem z pecherzem. Zaczęło się niewinnie. Ból, czestomocz i lekki krwiomocz, wzięłam furagine tak jak trzeba i przeszło na chwilę, na początku listopada tak mocno i nagle mnie zlapalo że pojechałam za sor bo wszystkie domowe sposoby nie pomagały a płakałam z bólu i sikalam głównie krwią. Dali mi kroplowki po 3h pomogło, zaczęłam brać antybiotyk cetix który w przeszłości mi pomagał na pęcherz, jednak nie tym razem, po kilku dniach doszedł ból ledzwi, lekarz rodzinny przepisał ramoclaw, bralam go kilka dni wraz ze wszystkimi domowymi sposobami, pomogło znów na chwilę, 12 dni później pęcherz znów w nocy mocno złapał mnie pęcherz ale już wiedziałam że mogę wziąć 3 nospy forte i 3 apapy to pomogło mi przetrwać 4 godziny i poszłam do rodzinnego, dał mi antybiotyk cetix - określił go z grubej rury, 7 dni bralam nie czulam się całkiem wyleczona, poszłam znów w ostatni dzień antybiotyku, przepisał mi na kolejne 3 dni i poczym miałam zacząć brać biseptol raz dziennie, i tak biorę ten biseptol od 15.12 do dziś, wydawało się być ok jednak wczoraj znów zaczęło mnie piec w czasie siku i dziś od rana boli mnie pęcherz. Co robić? 19.12 dalam mocz na posiew wynik będzie pewnie 27. 12 jak dobrze pójdzie. Dodam że codziennie pije Sok z zurowiny lub jem żurawie, staram się pić 2l dziennie, wieczorem 3 godziny przed spaniem nic już nie pije żeby w nocy mocz nie gromadzil bakterii. Proszę o wskazówki