Ćwiczę regularnie na siłowni. Od tygodnia mam bóle w okolicach lędźwi i kości ogonowej oraz pośladka. Boli on w dotyku jak obity mięsień, siniak. Wczoraj wymasowałem to miejsce i od tamtego czasu miewam takie jakby skurcze, bóle w nogach od pośladka do stopy. Tak samo mam z ramionami. Od wczoraj ból jest chyba trochę mniejszy. Zdaje mi się że miewałem podobne bóle w odcinku lędźwiowym i skurcze w rękach i nogach i samo przeszło mimo ciężkich treningów. Próba lasegua nic nie wykazała. Jestem w stanie zrobić również skłony itd. w środę jeszcze podnosiłem w martwych ciągach 110 kg i nie czulem zbytnio żadnych bólów, ale może to dlatego że używałem pasa treningowego. Zdaje mi się że przy rwie bardzo by mnie bolało i bym cierpiał a tak nie jest, czy możliwe że sobie nadwyrezylem coś tylko? Bez pasa tydzień temu po skończonej serii pulsował mi dość mocny ból w lędźwiach ale przestało po treningu. Czy to może minąć samo po kilku dniach bez treningów i czy będę mógł ćwiczyć normalnie?