Hej, Od razu z góry przepraszam, jeśli powielam temat, ale bardzo nurtuje mnie pewna kwestia. Nie miejcie mnie za jakiegoś d€bila, ale jak za dużo się o czymś myśli, to człowiek czasami szaleje Nie będę się rozpisywać, jest to dość skomplikowane, więc przedstawię sprawę prosto i krótko: - 7.03 miałam ostatnią miesiączkę (normalna, obfite krwawienie, jak zawsze), podczas której normalnie współżyłam ze swoim partnerem, potem ze względu na kwestie zawodowe nie widzieliśmy się ponad miesiąc, również w dni płodne - Kwiecień: Okres spóźnił mi się prawie 2 tygodnie. Wczoraj dostałam „okresu”, ale jest to niewielkie plamienie w bardzo jasnym kolorze. Robiłam [censored], wyszedł negatywny... Może jeszcze nic nie wykrył? Nie wiem... W wielu źródłach przeczytałam, że takie plamienie może wystąpić we wczesnych tygodniach ciąży. I tu pojawia się nurtujące pytanie, czy to jest możliwe, że do zapłodnienia doszło w trakcie okresu (początek: 7.03) lub tuż przed, lub jeszcze w tych dniach płodnych, które były s lutym? Czy to możliwe, że miałam to krwawienie w marcu obfite, jak zawsze, pomimo ciąży (zakładając teoretycznie, że ona jest) Czy któraś z was miała podobą sytuację? Proszę o opinie i poważne komentarze. :)