Dzień dobry, od 4tyg zmagam się z bólem brzucha po lewej stronie pod żebrami promieniuje mocno w kierunku pleców w tym samym miejscu po lewej stronie. Ból zaczął się po błędzie dietetycznym (3 piwa, chipsy). Na codzień nie palę nie piję. Ból jest ciągły, czasem niedowytrzymania, najmocniejszy jest nocą, nie mogę spać, podkulam nogi. Inne objawy to czkawka, odbijanie, mdłości brak apetytu. Mocne wzdecia, biegunka 1dzien następnie zaparcia 3 dni. Gdy objawy ciagnely się już 2 dni poszłam na sor czułam że mogło być coś poważnego. Rtg(komentarz trudne warunki badań - gazy) , usg(dużą ilość mas kalowych) i badania krwi nie wykryły nic poza podwyższonymi próbami watrobowymi. Nie robili badania na enzymy trzustki wpisując mnie po 9h z komentarzem 'otyłość, lekkostrawna dieta'. Dokładniejsze badania zrobił internista, wciąż pomijając enzymy trzustki. Zbadano celiakie, morfologie, glukoze I insulinę - potwierdziła się insulinoopornosc (mam niedoczynność tarczycy). Mocz ok, brak krwi w kale. W tym tygodniu zrobiłam gastroskopie, brak zmian/brak helikobacter. Samopoczucie bez zmian, zaczynam łapać depresję, nie mam życia. Skierowano mnie na ponowne badanie krwi lipaza podwyższona 98 u/L (norma =12-53). Dostałam mocniejszy lek przeciwbólowy który zaczął uciszać ból jednak wciąż nie nam jego przyczyny. Czuję się bezradna. Jeśli lekarze nie pomagają to czytać o przewlekłym zapaleniu trzustki. Podwyższona lipaza to jest pierwszy wynik który udowadnia lekarzom że mnie boli brzuch. Co mam zrobić? :( obecnie jestem na l4 brak koncentracji, ból, zniechęcenie do życia. Mam 29 lat...