Witam, przychodzę tutaj z bólem migdałków. Historia z migdałami, a właściwie początkowo z gardłem rozpoczęła się na początku stycznia tego roku, po wizycie u lekarza okazało się, że mam zapalenie gardła, dostałam antybiotyk - ospamox, przez 2,3 tygodnie było wszystko w porządku po antybiotyku. Po tym okresie na nowo zaczęło mnie boleć gardlo, tym razem było to takie uczucie z bólem jakby coś się przykleiło do gardła i nie chciało się odkleić.. Po kilku dniowych obserwacjach mojego gardła zaniepokoiły mnie białe plamy, a wręcz jakby chrostki a więc udałam się ponownie do lekarza i lekarz stwierdził zapalenie prawego migdala podniebnego oczywiście leki przeciwbólowe i antybiotyk tym razem - ospen przez 10 dni.. Po tym okresie również było wszystko w porządku przez podobny okres. Tym razem na początku marca znowu odczuwam ten sam ból, więc udaje się do lekarza ten stwierdził zapalenie po anginowe gardła (co dziwne oprócz bolu gardła nic mi nie było, żadnej anginy nie przeszłam), a więc po takiej diagnozie dostałam antybiotyk Sunammed + Tantum Verde do półkania gardła... Sytuacja się powtarza jest koniec marca i znowu ten sam wątek, tym razem najbardziej mnie bolą te migdały (o ile to właśnie one mnie bolą) z rana, gdy się budze oraz gdy podnoszę ton głosu i zbyt długo mówię. W dobie koronowirusa zastanawiam się czy jest co tamować kolejki do lekarza bo jeżeli to nic poważnego to nie warto, dlatego zwracam się tutaj o pomoc, może ktoś się orientuję co mi jest.. Pod pytaniem postaram się udostępnić zdjęcie.. Pozdrawiam