Witam serdecznie. Kobieta lat 32. 31 grudnia dopadła mnie tzw jelitówka. Przynajmniej tak mi się wydawalo. Przez dwa dni jadłam suchary i kisiel. 2 stycznia czułam się już dobrze, ugotowałam sobie trochę warzyw na obiad. Zjadłam nie wiele. Po czym poczułam ciężkość na żołądku jak bym połkneła kamień. Od południa uczucie to się wzmagało, aż przeszło w silny ból. Ból umiejscowił się z prawej strony na wysokości splotu słonecznego. Czułam się tak jak by moje wnętrzności miały pięknąć, ból był przeszywajacy, trafiłam na sor gdzie podano mi leki przeciwbólowe. Pobrano krew, mocz i wykonano według mnie mało dokładne badanie usg. Po czym wypisano mnie do domu z zaleceniem wykonania gastroskopi na własną rękę. Z początku podejrzewali kamienie żółciowe jednak lekarz po usg stwierdził że kamieni nie widzi. Wyniki badań : sód - 140, potas 4,12, Alan - 129,9 gdzie norma jest do 34, aspad - 52,2 gdzie norma jest do 31 amylaza - 30, crp - 4,38 bilubiryna całkowita 0,268, chlorki 100,8, fosfataza 68, ggtp - 31, kreatynina 0,61, lipa a 18,8. Mocznik 32,8. Z tego wynika że większość mieści się w normach tylko Alan i aspad powiększone. Morfologia z rozmazem również w normie troszkę słabo wyszły limfocyty w ,9 gdzie norma od 25-50 i wsk. dużych płytek 18% gdzie norma od 19.1-46,6. Mocz wyszedł bardzo dobrze brak w nim azotonow, białka, bilirubiny, ciała ketonowe w moczy 40 mg/dl brak erytrocytow, glukoza w moczu normalna, leukocytow brak. . Opis z usg w jednym zdaniu narządy j. Brzysznej i przestrzeni zaotrzewnej echograficznie prawidłowe. Dziś mamy 4 stycznia czuje ciężkość na żołądku tak jak by ktoś uderzył mnie w splot z pięści. Ciężko mi oddychać a miejsce w którym mówiłam wcześniej z prawej strony nadal boli przy dotknięciu, schyleniu się czy chodzeniu. Nawet siedzieć mi ciężko. Wciąż jestem na diecie boję się jeść. Gastroskopie prywatnie wykonają mi dopiero pod koniec stycznia takie terminy. A ja boję się że to coś naprawdę poważnego. Nie wiem co robić.